Po wstępie, który jednych pewnie przestraszył, innych z
pewnością zaś rozśmieszył, przystępujemy do właściwej nauki
szydełkowania.

Ja uczyłam się sama. To znaczy, nie miałam przy sobie nikogo, kto
mógłby mi podpowiedzieć, co robię źle a co dobrze. Podstawą mojej
edukacji był pewien numer specjalnego wydania Burdy z 2005 roku. Na
szczęście opisy czynności, jakie trzeba było wykonać, oraz rysunki były
na tyle prosto przedstawione, że poradziłam sobie. 

Ile ja się wtedy narzucałam niecenzuralnych słów (oczywiście tylko w
myślach, bo przy boku Rodzicielka obecna była, przy której na głos
takich słów nie odważyłabym się wypowiedzieć). Ile ja się naprułam, ile
włóczki zniszczyłam. Bo oczywiście nie miał mi kto powiedzieć, że
łatwiej będzie się nauczyć na grubej włóczce i większym szydełku. A ja
sierota próbowałam na kordonku i szydełku 1 mm, czyli maleństwie prawie
że najmniejszym.

Ale jak już zaczęłam na dobre, to robiłam swoją pierwszą serwetkę,
robiłam i robiłam. Początek był, co tu dużo mówić, obrzydliwie paskudny,
ale następne rzędy wychodziły coraz lepiej. Na tyle lepiej, że żal mi
było pruć całość, żeby zacząć jeszcze raz i zrobić ładną serwetkę z
prawdziwego zdarzenia. Skończył mi się jeden kolor kordonka, to nagle
zaczęłam robić innym, w połowie okrążenia, a co, w końcu to tylko
ćwiczenia. W efekcie powstała serweta z dwóch odcieni zielonego na końcu
wykończona okropnym brązem (Boże broń przed następnymi takimi
połączeniami). Ma ok. metra średnicy. A co najważniejsze, moja
Rodzicielka zachowała ją. Jak tylko będę miała okazję, to zrobię jej
zdjęcie i tutaj zaprezentuję.

To tyle tytułem wstępu. Chciałam tylko powiedzieć, że początki wcale
nie muszą być przykre. kiedy załapiecie bakcyla, może się okazać, że z
przyjemnością będzie wspominać początki. A ten bakcyl może się okazać
całkiem niezłym i przyjemnym sposobem na spędzanie wolnego czasu. A ile
przyjemności z tego, że się coś własnoręcznie zrobiło. No nic, tylko
siąść i robić.

Tytułem rozpoczynania nauki szydełkowania chciałam w necie znaleźć
jakiś fajny schemat z początkowymi oczkami, stwierdziłam jednak, że w
taki rodzaj piractwa nie będę się bawiła już od początku. Dlatego
przygotowałam dla Was własnoręcznie zrobione zdjęcia i opis do nich.
Zapraszam do nauki.

A teraz, co to wszystko oznacza:

1. Mamy włóczkę, kordonek czy co tam jeszcze macie w swoich domach, a
do tego odpowiednio dobrane wielkościowo szydełko. Jaki rozmiar
szydełka do danej włóczki jest potrzebny? Te dane znajdziecie na
etykiecie włóczki.

2. Robimy pętelkę z nitki, a przez jej środek prowadzimy nitkę wiodącą do kłębka. I pod nią wkładamy szydełko.

3. Przeciągamy szydełko tak, aby pętelka zaplotła się w supełek, a na
szydełku znalazła się ta nitka, która prowadzi do kłębka. To jest
nasze oczko bazowe.

4. Teraz musimy zrobić nasze pierwsze oczko łańcuszka. Nitkę z kłębka
łapiemy szydełkiem od tyłu i przeciągamy ją przez oczko, które znajduje
się na szydełku.

5. Teraz na szydełku mamy jedno oczko, a poniżej pierwsze oczko łańcuszka.

6. I znowu łapiemy nitkę od tyłu, przeciągamy ją przez oczko, które
znajduje się na szydełku i przeciągamy tak, by na szydełku znajdowała
się tylko jedna pętelka. W ten sposób możemy zrobić łańcuszek tak długi,
jak tylko nam się podoba. Łańcuszkiem rozpoczynamy wszystkie robótki,
zarówno te robione na okrągło, jak i w rzędach, np. bluzki czy koce.

7. Obrazek nr 7 pokazuje, jak przejść do następnego rzędu robótki
oraz jak wykonać najniższe oczko w robótce, czyli półsłupek. Aby zrobić
półsłupek, wbijamy szydełko w drugie oczko dopiero co zrobionego
łańcuszka i przeciągamy nitkę. Na szydełku znajdują się teraz dwie
pętelki. Znowu nabieramy nitkę na szydełko i przeciągamy ją przez obie
pętelki znajdujące się na szydełku. Aby zrobić drugi półsłupek, szydełko
wbij w następne oczko łańcuszka, złap nitkę (pamiętaj – od tyłu),
przeciągnij przez oczko, masz dwie pętelki, znowu złap nitkę i
przeciągnij przez obie pętelki.

8. I dalej półsłupkami wykończyłam łańcuszek, który zrobiłam na początku.

Dla tych, którzy niczego z mojego opisu nie zrozumieli, zamieszczam
zdjęcie jednej ze stron mojej encyklopedii szydełkowania, którą
otrzymałam od mojej Teściówki jedynej i niepowtarzalnej (to na wypadek,
gdyby tu kiedyś zajrzała).

Książka to „1000… splotów na drutach i szydełkiem” Grażyny Kowalskiej-Jarosz i Krystyny Kleeman-Krasuskiej.