Nieco ponad dwa lata temu po raz pierwszy miałam okazję testować kordonek Babylo od DMC, najlepszy, z jakim do tej pory pracowałam. Rzućcie okiem na ten wpis: Wielki test kordonka Babylo od DMC. Zachwytom wtedy nie było końca. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że nitka podczas szydełkowania może aż tak ułatwiać pracę i że sam ten proces może być aż tak przyjemny. Od tamtej pory, kiedy mam w głowie jakiś projekt, który ma być wyjątkowo elegancki i najwyższej jakości, zawsze sięgam po Babylo. Tylko sporadycznie kończę zapasy tego, co kupiłam wcześniej. Tym razem miałam okazję testować nowe wersje kolorystyczne tego cuda – serię Babylo Coloris. Po edycjach jednokolorowej i cieniowanej na rynku pojawiła się właśnie wersja melanżowa czy wielokolorowa. W tej chwili jest to sześć wariantów kolorystycznych, w których nitka w ramach jednego motka przechodzi dość dynamicznie przez cztery czasem nawet bardzo odległe odcienie. Szczegółowe dane na temat samego kordonka Babylo znajdziecie w podlinkowanym wyżej wpisie. Tam pisałam o gramaturze motków i ich przeznaczeniu. Dzisiaj chciałabym się skupić jedynie na nowościach. Babylo Coloris możemy kupić w motkach 50-gramowych i jedynie w dwóch grubościach: – 10 (267 metrów w 50 gramach, zalecane szydełko: 1,50-1,75); – 20 (367 metrów w 50 gramach, zalecane szydełko: 1,25-1,50). Są to grubości dość popularne i uniwersalne, więc w wielu projektach znajdą zastosowanie. Skład to oczywiście 100% bawełny. Na stronie polskiego dystrybutora możemy przeczytać, że posiada ona certyfikat Öko-Tex I klasy. Oznacza to, że może być używana na wyroby dla niemowlaków. Zalecana na etykiecie temperatura prania to 60 stopni. Przyznam szczerze, że swoje próbki zanurzyłam w dużo cieplejszej wodzie (do wrzątku dodałam nieco Ługi i krótko zamieszałam, więc temperatura pewnie nie spadła do tych zalecanych 60 stopni). I ku mojej radości nic złego się z tymi próbkami nie stało, nie puściły nawet grama koloru. O jakości nitek, o ich gładkości rozwodziłam się już w poprzednim wpisie. Teraz pozostaje mi jedynie potwierdzić, że nadal jest ona tak gładka i tak miękka w dotyku, że aż chce się ją brać do ręki i szydełkować, szydełkować i szydełkować. Gotowe robótki przepięknie dają się blokować. Po wyschnięciu doskonale trzymają formę. Kolor jest wciąż taki jak w motkach. Aby tradycji stało się zadość, podczas testów ponownie sięgnęłam po schemat śnieżynki najpiękniejszej ze Śnieżnego tygodnia. Wykonałam ją w obu wariantach kolorystycznych, które otrzymałam do testów. Na zdjęciu widać też różnicę w wielkości gotowych prac pomiędzy grubością 10 i 20. Wersja niebieskawa to kolor 4507 w grubości 20, natomiast zielonkawa to 4506 i grubość 10. I niestety, podczas przerabiania tych śnieżynek pojawił się pierwszy zgrzyt w mojej relacji z Babylo. Przejścia kolorów są tak gwałtowne, a w wersji niebieskawej (4507) do tego tak nieoczywiste, że ku mojemu zaskoczeniu śnieżynka najpiękniejsza wcale taka piękna nie wyszła. Co jest grane? – myślałam. Wzór zaginął, oczka się zlały, nie dało się na to patrzeć. Dlatego sięgnęłam po drugi wzór, który również jest na powyższym zdjęciu. Pochodzi on z książki 220 splotów szydełkowych. I tu już było znacznie lepiej. A po blokowaniu, okazało się, że to wzór idealny do przerabiania go tą właśnie nitką. Wzór nieco bardziej ażurowy przepięknie współgra z tymi przejściami kolorów. Aby jeszcze dokładniej sprawdzić to układanie się kolorów w robótce, sięgnęłam po schemat wykonywany w rzędach. Pochodzi on również ze wcześniej wspomnianej książki. W trakcie szydełkowania, kiedy robótka nie była jeszcze zblokowana, oczka układały się niezbyt atrakcyjnie. Nieco uroku dodało jej właśnie blokowanie, ale nie jestem pewna, czy efekt jest godny podziwu. W trakcie przerabiania próbki niebieskawej w rzędach doszłam jednak do wniosku, że to może się podobać! Zrobię dłuższy pas tym wzorem, a potem z obu stron doszyję białe płótno i będzie bieżnik. Pochwalę się na pewno! I na koniec mam jeszcze dwie rzeczy, które spodobały mi się chyba najbardziej. Próbka zielonkawa (4506), to same półsłupki wykonane w rzędach. W ten sposób chciałam pokazać, w jaki sposób układają się kolory. Odcinki poszczególnych odcieni są dość krótkie, przejścia dość gwałtowne, ale za to widać pewną powtarzalność. Uroku tej próbce dodaje niewątpliwie fakt, że są to aż trzy odcienie zieleni plus niebieski, więc ładnie się ze sobą zgrywają. Według mnie próbka w niebieskawej (4507) wersji nie wyglądałaby już tak efektownie, ponieważ tam odcienie nie są już tak oczywiste. Różowy, niebieski i ten jasny zielony są bardzo wyraziste. Trzy tak mocne kolory obok siebie to dla mnie zdecydowanie za dużo. Natomiast bardzo ładnie wygląda to połączenie w chwościku, który na szybko wykonałam. Nitki są cieniutkie, więc te mocne kolory neutralizują się nawzajem. Niestety, przy wiązaniu chwościka pojawił się drugi zgrzyt: nitka pękła podczas zawiązywania supełka. Nie jest więc zbyt mocna. Przypominam jednak, że jest to ta cieńsza wersja. Poniżej wklejam zdjęcie poglądowe wszystkich dostępnych kolorów w serii Babylo Coloris. Zdjęcie pochodzi ze strony polskiego dystrybutora DMC: www.dmc-cw.com.pl Kolory w motkach wyglądają bardzo ciekawe. Na pewno jednak nie w każdej robótce będą się dobrze prezentować. Trzeba dobrze przemyśleć ich zakup do większych projektów. Ale kiedy już trafi się we wzór idealny, to efekt będzie zwalał z nóg. Gdzie można kupić: – e-pasmanteria.pl, cena 15,10 zł; – picoto.pl, cena 15,00 zł; – nadodatek,pl, cena 15,00zł; – dobre pasmanterie stacjonarne. Na zakończenie zapraszam Was do wpisu Ani z wyszydelkowana.pl, która również miała okazję testować Babylo Coloris. Ania zamieściła dodatkowo próbkę wykonaną na drutach i garść informacji o tym, jak ta seria sprawdza się przy frywolitce (a sprawdza się zachwycająco!). Ja niestety, tworzę ten wpis trochę w warunkach polowych, tymczasowych, dlatego nie mam dostępu do wszystkich swoich akcesoriów. Starałam się jednak sprostać zadaniu i mam nadzieję, że nie zawiodłam. A poza tym – witam po dłuższej przerwie 🙂