Dziś ostatnia już część instrukcji do szydełkowych stringów. Zajmiemy się paskami poziomymi, tymi, które połączą nasze trójkąty na biodrach. Wypróbowałam dwa sposoby. Pierwszy powstał na malinowym prototypie – to takie same kwiatki, jak te w trójkątach. Drugi sposób to sznureczki zrobione ze zwykłych oczek łańcuszka. Każdy z moich pasków składa się z 7 kwiatków, połączonych w linii prostej. Wyszły takie akurat na mnie. To znaczy pięknie przylegają, nie spadają, nie potrzebują gumki. Mam nadzieję, że nie rozciągną się za bardzo. Tak, jak pisałam, trochę za długi wyszedł ten pasek pionowy. Trochę za krótkie jest przejście od dużego trójkąta w stronę paska pionowego. Ale w końcu to tylko prototyp. Nie robiłam wykończenia od góry wokół całych bioder, bo po pierwsze – podoba mi się to wykończenie płatkami, a po drugie – przy tej grubości włóczki trochę nieciekawie by to wyglądało. Zrobiłoby się bardzo topornie. No i wreszcie po trzecie – skoro nie potrzebuję gumki, to nie muszę robić tego wykończenia. Chodzi mi o takie wykończenie góry, jak na poniższym zdjęciu. Sprawdzi się ono idealnie, jeśli Wasze stringi powstały z cienkiego kordonka. Jak to zrobić? Każdy kwiatek od góry ma dwa wolne płatki. W każdy szczyt tych płatków musimy wkłuć po dwa słupki. A pomiędzy słupkami trzeba przerobić pikotki z trzech oczek łańcuszka. Gdyby się okazało, że sam pikotek to za mała odległość pomiędzy słupkami, to trzeba by dodać jeszcze oczka łańcuszka pomiędzy pikotki i słupki. Na sam koniec pomiędzy powstałymi słupkami można przeciągnąć cieniutką gumkę. Taką, jak na zdjęciu powyżej. Mordka pod jednym z poprzednich wpisów podpowiedziała, że można w pasmanterii kupić gumkę z ozdobną falbanką. To też dobre rozwiązanie. A jeśli chcecie, żeby Wasze stringi były bardziej elastyczne rozmiarowo, to pozostaje zrobić na biodrach wiązania takie, jak w moim modelu szkoleniowym. Tak to wygląda z bliska. Ten sposób jest dużo wygodniejszy dla tych, którzy będą chcieli wykorzystać stringi podczas bardzo upojnej nocy. W końcu chyba po to te stringi powstały, prawda? Takie wiązanie pozwala błyskawicznie przejść do rzeczy. Jedno pociągnięcie i po stringach 🙂 Tu muszę Was uczulić na jedną bardzo ważną kwestię. Kiedy będziecie wiązały te sznureczki, koniecznie pamiętajcie o tym, żeby nie wiązać ich na dwa supełki, tylko na zgrabną kokardkę. Bo dwa supełki i problem z ich rozwiązaniem mogą znacząco ostudzić zapał do dalszych upojnych rzeczy 🙂 Jak zrobiłam takie sznureczki? Najpierw zrobiłam ok. 180 oczek łańcuszka. Przypominam – moja włóczka jest dość grupa. Jeśli macie coś cieńszego – musicie zrobić ich dużo więcej. Zasada jest taka – po złożeniu na pół sznurek powinien być długi na blisko połowę obwodu bioder. Ja zrobiłam trochę krótszy i teraz jak zawiązuję kokardkę, to nie za bardzo widać, za który sznureczek trzeba pociągnąć. Następnie zamykamy ten łańcuszek w okrążenie oczkami ścisłymi zamykającym. Ja zrobiłam 3 oczka ścisłe zamykające w 3 początkowe oczka łańcuszka, żeby się lepiej trzymało. To zakończenie sznurka z nitkami przekładamy przez płatek, najlepiej pod łukiem z oczek łańcuszka. Przekładamy go od tyłu do przodu. Rozdzielamy sznurki tego przełożonego końca tak, żeby można było pomiędzy nimi przełożyć koniec bez nitek. I na koniec zaciskamy ten koniec z nitkami mocno na płatku. Pewnie ten węzeł jakoś się nazywa po żeglarsku 🙂 Nitki końcową i początkową ze sznurka można schować pomiędzy nitkami kwiatka. I tak trzeba zrobić 4 razy, po dwa na bok. Przyznaję, całkiem przyjemna to robota, te sznureczki z oczek łańcuszka. Wychodzą błyskawicznie. I jaki efekt na pupie 🙂 I jeszcze ostatnie spojrzenie na oba modele. Wybaczcie, że nie na ludziu, ale jestem stara, brzydka i gruba. Oszczędzę Wam tych traumatycznych przeżyć podczas oglądania ich na mnie. Nie wymagam zdjęć na ludziu także od Was. Ale jakbyście podesłali stringi na płasko, to byłoby mi bardzo miło. 🙂