Szydełkowanie to czarna magia? Wiedza tajemna, którą tylko nieliczni są w stanie posiąść? Bo jak to tak: plączesz nitki, a wychodzi czapka? Albo serweta? Nieee, to nie dla mnie… Pewnie niejedna z Was tak myślała na początku, zanim usiadła do szydełka z zamiarem opanowania tych czarów. Pewnie wiele z Was może o sobie powiedzieć, że całkiem sprawnie szydełkuje, a kolejne projekty nie sprawiają już żadnych lub prawie żadnych problemów; czasem znajdzie się coś nowego, ale szybko włączacie to do swojego wachlarza umiejętności. Ale pewnie do Szkoły Szydełkowania zaglądają też osoby początkujące lub nawet bardzo początkujące, które nigdy szydełka w dłoni nie miały i boją się po nie sięgnąć w obawie, że coś popsują. Spokojnie, szydełka nie gryzą, nie prądują, niczego w szydełku nie da się zepsuć. No OK, czasem się łamią, ale to tylko te gorszej jakości. Każda z nas zaczynała od pierwszego koślawego oczka łańcuszka. Każda! I żadna z nas nie umiała czytać schematów. A przecież co chwilę w Internecie można znaleźć szydełkowe cuda, dzieła sztuki, stworzone tymi samymi rękoma, które kiedyś krzywo przerabiały oczka łańcuszka. Dlatego nie ma na co czekać! Od patrzenia spod byka na leżące na stole szydełko jeszcze żadna śnieżynka nie powstała! Ale w szydełkowaniu nie wystarczy wiedzieć, jak przerabiać poszczególne oczka, jak czytać schematy, jaka włóczka na jaki projekt będzie najbardziej odpowiednia. To wszystko są oczywiście rzeczy bardzo ważne i bez nich trudno będzie cokolwiek zrobić. Takich podstaw jest naprawdę sporo i przez to mogą trochę zniechęcać osoby początkujące. A jeszcze jak dodam, że do wykonywania dobrze dopasowanej odzieży potrzebna jest znajomość matematyki, to na placu boju zostaną pewnie nieliczni. Od razu uspokajam. Naprawdę każda z nas musiała to opanować. Czytanie schematów – jest do ogarnięcia. Dobór odpowiedniego szydełka do wybranej włóczki – jest do ogarnięcia. Co to są słupki reliefowe, jak przerabiać szydełkowy warkocz, jak usztywniać śnieżynki – wszystko to da się opanować. Jednym pewnie uda się szybciej, inni będą potrzebowali nieco więcej czasu, więcej prób, więcej porażek. Tylko próbujcie, nie zrażajcie się po pierwszej nieudanej robótce. W dobie Internetu, zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże, wyjaśni, pokaże. Ale ja nie o tym dzisiaj chciałam. A chciałam o tym dopasowywaniu odzieży. Nawet dla mnie jest to zagadnienie dosyć trudne. I nawet po pierwszym przeliczeniu nie jestem pewna, czy dobrze to zrobiłam, więc często liczę ponownie. Oczywiście najłatwiej jest szydełkować według gotowych instrukcji z włóczek, które są w tych instrukcjach rekomendowane. Ale przecież nie zawsze jest taka możliwość. Czasem chcemy zamienić wełnę na cieńszą bawełnę, żeby otrzymać bluzeczkę na lato, a czasem nie chcemy kupować włóczki, tylko wolimy wykorzystać domowe zapasy. I właśnie w takich przypadkach trzeba przeliczać liczbę oczek z próbki, dopasowywać do informacji z instrukcji, sprawdzać, czy na pewno wszystko się zgadza. Ech, przecież to takie trudne, prawda? Jeśli ktoś szuka jakiejś alternatywy dla tych wyliczeń, to mam propozycję od Wydawnictwa RM. Książka „Szydełko. Ubrania i dodatki” opisana została metoda stopniowania splotów. Polega ona na tym, że w robótce przerabia się cały czas tę samą liczbę oczek, ale ich wysokość reguluję się zmianą splotu (np. ze słupka w półsłupek) oraz wielkością szydełka. Dzięki takiemu przerabianiu zwykłe prostokąty same dopasowują się wymiarami do naszych naturalnych kształtów, a jedyną rzeczą, którą musimy umieć, to przerabianie oczek. Wszystko zresztą bardzo dokładnie jest w książce i opisane, i pokazane na obrazkach. W poniższym filmiku znajdziecie kilka słów o samej metodzie stopniowania splotów, zobaczycie moją piękną letnią bluzeczkę, którą dzięki tej metodzie zrobiłam, a także przekartkujecie ze mną książkę, żeby zobaczyć, czy warto ją kupić. Do wykonania bluzeczki użyłam włóczki Sonata (70% bawełny, 30% wiskozy, 294 metrów w 100 gramach) i szydełka 3,5 mm. A już w poniedziałek będę miała dla Was ogromną niespodziankę. Szykują się nie tylko rabaty, ale też konkurs z nagrodami. Stay tuned! Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem RM Sp. z o.o.