Wszystkich kolorów 14. Z czego 6 czerwonych i 2 różowe. Nie wgłębiam się tutaj w rozróżnienie bordo, ciemne bordo, jasne bordo, malinowy itp. Czerwony to czerwony.

Podczas wyszywania zdarzało się, że nie wiedziałam, gdzie jestem, który krzyżyk postawiłam jako ostatni, a który powinnam postawić teraz. W pewnym momencie siedziałam 10 minut nad robótką, próbując się w tym wszystkim połapać. I po tych 10 minutach czarnej rozpaczy, że nic mi się nie zgadza, że pewnie gdzieś okropnego byka strzeliłam, bliska płaczu stwierdziłam, że robótka leży do góry nogami. Zdolna jestem.

A całkiem niedawno obiecywałam sobie, że nigdy więcej czerwieni! To teraz jeszcze raz – nigdy więcej czerwieni. To nie mój kolor, nie moje wibracje. 🙂

Ale pięknie wyszło!

haft krzyżykowy

Mam nadzieję, że te wszystkie czerwienie wyświetlają się Wam tak samo, jak u mnie. Bo zdjęcie pięknie oddaje kolory. To wersja już po skończeniu wyszywania, ale jeszcze przed wypraniem. Stąd kreski po ołówku. Próbowałam zrobić jeszcze jedną fotkę już bez kreseczek, ale nie udało mi się. Światło nie te albo pora dnia inna – w efekcie wszystko jest za niebieską mgiełką. Dlatego dzisiaj wystąpi wersja z paseczkami.

haft krzyżykowy

Widzicie te wszystkie kolory? Obrazek ma ok. 30 x 20 cm, może trochę więcej. A dał popalić jak niejeden dużo większy.

haft krzyżykowy

Róże będą prezentem, dlatego nie są jeszcze oprawione. Łatwiej będzie je wysłać w zwykłej kopercie. Mam nadzieję, że osoba, którą obdaruję, będzie zachwycona nimi choć w połowie tak jak ja. 😀

***
A teraz informacje dla wszystkich, którzy pod ostatnim wpisem tak bardzo mi pomogli w kwestii koralikowej. Zwłaszcza dla Agi z bloga: http://kreatywnaa-aga.blogspot.com/ , która podesłała mi tyle informacji i tak bardzo mi pomogła, że publicznie chciałam jej wyznać moje uwielbienie. Aga – uwielbiam Cię!!!

Dzięki niej albo raczej przez nią przesiedziałam całe dwa dni na kadoro.pl  Wrzucałam do koszyka koraliki, nitki, igły, potem wyrzucałam jedne koraliki, żeby wrzucić inne. Potem sprawdzałam, ile może kosztować przesyłka. Potem liczyłam, kiedy przesyłka do mnie dotrze, jeśli zamówię do polskich znajomych, a oni mi to przy okazji przywiozą. I tak w kółko.

W końcu doszłam do wniosku, że najpierw powinnam mieć pewność, że to całe koralikowanie mi się w ogóle spodoba. I traf chciał, że w sklepie typu mydło-powidło znalazłam zestaw koralików za oszałamiające 1,50 euro. Na opakowaniu żadnej informacji – ani ile tych koralików jest, ani jakiej są wielkości. Ale zdecydowałam, że na spróbowanie mogą być.

bransoletka na szydełku, bransoletka szydełkowo-koralikowa

Obejrzałam kolejne trzy filmiki na YouTube. 😀 Stwierdziłam, że wszystkie pisał chyba ten sam scenarzysta, bo instruktorzy mówią te same kwestie w tych samych momentach. Próbowałam odróżnić oryginał od remake’u, ale doszłam do wniosku, że to na nic.

I zaczęłam. Wychodziło na początku, co tu dużo mówić, koślawo. Ale wszyscy instruktorzy mówili, że tak ma być na początku. Kilka razy prułam. No dobrze, tak z 4 razy. 🙂 A kiedy zrobiłam 6 okrążeń tymi no-name’owymi koralikami, zdałam sobie sprawę, że one się do tego nie nadają. Za bardzo różnią się wielkością między sobą, a gotowa „rzecz” wychodzi bardzo krzywo. Widać to na zdjęciu powyżej.

Przypadek sprawił, że znalazłam ten sklep , który znajduje się całkiem blisko ode mnie. Właściwie powinnam napisać, że to nie sklep, tylko prawdziwa świątynia wszystkich rękodzielników. Kupiłam kilka potrzebnych drobiazgów i już robi się pierwsza bransoletka „na serio”. Tylko końcówek i zapięć jeszcze nie kupiłam, bo nie byłam pewna, jakie dokładnie będą potrzebne. Relacja wkrótce. Ale już mi się podoba 🙂

***
I jeszcze info dla wszystkich, którzy podesłali linki do stron o języku włoskim. Na razie korzystam ze strony duolingo.com. Zabawa przednia. 🙂

__