Firanki przybywa, więc się nią chwalę. Trochę się miętoli, jak się ją tak na kolanach próbuje przerzucać z jednej strony na drugą. Na razie się tym nie przejmuję. Zobaczymy, co wyjdzie po praniu. Kot chyba ma mi za złe, że firanka jest ważniejsza. I nie wiem, jak on to robi, ale zawsze, naprawdę zawsze musi się koło niej prześliznąć, kiedy ta leży na podłodze i jest przygotowywana do zdjęcia. Kocia gwiazda pcha się przed obiektyw.