A ja dziergam i dziergam, i dziergam.

W sobotę nadrobiłam tylko piątkowe prucie. Za to dzisiaj zrobiłam już znacznie więcej.

Uwielbiam takie niedziele. Nic nie trzeba robić. Z domu nie wychodzimy, więc każdy zajmuje się tym, na co ma ochotę.

Zatem snujÄ™ siÄ™ po domu – to obiad podgrzejÄ™, to kawkÄ™ wypijÄ™ i co chwila siadam do stoÅ‚u roboczego, na którym czeka robótka. I tak oczko do oczka – dzierga siÄ™. Jakby sama. I nagle mniej wiÄ™cej o tej wÅ‚aÅ›nie porze – okazuje siÄ™, że caÅ‚kiem sporo udaÅ‚o siÄ™ wydziergać przy okazji snucia siÄ™ po domu.

Tym razem prucia już nie przewidujÄ™. O ile włóczki wystarczy, bo zaczynam patrzeć z przerażeniem, jak szybko jej ubywa. A taka byÅ‚a droga…