Mam ją! Nareszcie, można by rzec… Z powodu upałów kilka razy odkładałam tę chustę do koszyka robótkowego z obawy, że się pod nią roztopię. Ale szczęśliwie doczekała się ukończenia przed jesienią. Malutka sesyjka w prawie 30 stopniach poszła nadzwyczaj gładko, biorąc pod uwagę, w jakim tempie szydełkowałam to cudo. Zachwycona jestem niezmiennie tak samo. Od pierwszego oczka do ostatniego, a nawet po upraniu i wysuszeniu moje ochy i achy słychać było pewnie w całym mieście. Co więcej! Na zdjęciach też mi się podoba, ale tylko niektórych, zwłaszcza na tych, na których nie widać, jak dużo kilogramów mam przed sobą do zrzucenia. Jeśli chcielibyście pokazać swoją wersję tej wielce zaraźliwej chusty, to przesyłajcie zdjęcia na maila: ania@szkolaszydelkowania.pl. Oczywiście z linkiem do własnej strony, żebym mogła do Was podlinkować. Sporo osób wkleiło zdjęcia chust w komentarzach na Facebooku. Nie wiem, jednak, czy mogę je pokazywać na blogu. No i nie wiem też, jak je podpisać i dokąd odesłać. I tu rada dla poszukujących inspiracji – na facebookowym profilu Szkoły Szydełkowania w komentarzach pod wpisami dotyczącymi chusty znajdziecie łącznie chyba kilkanaście propozycji kolorystycznych. Jest się czym inspirować. 🙂 Dla dopełnienia wszelkich formalności napiszę jeszcze, że zużyłam na nią ok. 270-280 g włóczki, a właściwie akrylu, który w 100 gramach ma 265 metrów. Szydełko: 3 mm. Wymiary gotowej chusty: 156 x 76 cm. Przypominam też o trwającym Multikonkursie Szkoły Szydełkowania. Zadanie pierwsze w toku, zadanie drugie rozstrzygnięte, a trzecie pojawi się już w niedzielę. Zapraszam do zabawy 🙂 PS Zapraszam też na Snapchata, na którym pojawiają się migawki z mojej okolicy, podobno czasem nawet ciekawe. Mój nick: perfidny_obibok. 🙂